poniedziałek, 23 czerwca 2014

Powroty, hej powroty...

Pamiętam ten dzień jak dziś.
To była sobota. Ranek.
Na każdym z trzech testów pojawiła się ta druga kreseczka. Nie skakaliśmy z radości, bo chcieliśmy poczekać na potwierdzenie od lekarza.
Już w poniedziałek stawiłam się u swojej pani doktor (teraz już wiem, że nie była ona dobrym wyborem).
Potwierdziła to, co już wiedzieliśmy od soboty.
Wypisała kartę ciąży, dała skierowanie na USG i zleciła badania.
I tak się zaczęła nasza przygoda z Kropkiem.

sobota, 21 czerwca 2014

Pogodo, jak Cię rozgryźć?

Wszędzie możemy spotkać prognozy pogody. W gazetach, w telewizji, w radio, nawet w telefonach. Ale czy się sprawdzają? Czasem tak, czasem nie.
Całe moje życie Ojciec mój recytował fragment wierszyka, który mówił w jaki prosty sposób przewidzieć pogodę.
Zaczęłam grzebać w internecie by znaleźć ten tekst i poznać ciąg dalszy.
Czy autorem jest Krzysztof Baranowski, tego do końca nie wiem, jednak znalazł się on w książce autorstwa kapitana.

piątek, 20 czerwca 2014

Jesteśmy niewidzialni...

Niby człowiek swoje waży i zajmuje jakąś tam przestrzeń, a mimo to pozostaje niezauważony. Cieszyć się z tego, czy nie, sama nie wiem. Wiem z kolei, że w pewnych sytuacjach kołek w gardle staje ze zdumienia i słowa wydusić nie jestem w stanie.
I dziś był taki dzień.
Do obiadu jakoś nam zleciało. A to śniadanko, a to klocuszki, jakaś książeczka, jakieś wygłupy. Nie planowana wizyta u sąsiadów, drzemka, obiad, trochę płaczu. Klasyka gatunku.
Gdy młode zaczęło wariować, postanowiłam ruszyć na miasto. Nasz cel - C.H. Riviera - rozsławione ostatnio przez bezmyślnego ojca.

Zielono mi

Decyzja zapadła, niemalże, natychmiastowo. Jeden telefon od mojego kuzyna i już wiedziałam gdzie spędzimy weekend (miniony).
Spakowani i uzbrojeni w podróżne przekąski, ruszyliśmy z Dziadkiem w kierunku Zielonej Góry.
Trochę obawiałam się tej podróży, bo nie wiedziałam jak Łukaszek ją zniesie.
W piątek w godzinach pośniadaniowych wsiedliśmy w autko i ruszyliśmy w kierunku na Człuchów.

czwartek, 12 czerwca 2014

Samo_Się. Odcinek 3.

Z projektowych zmagań wypadł nam jeden odcinek. W sumie nie wiem dlaczego. Zapewne z braku kreatywności. Wszem wiadome przecież jest, że Matka do kreatywnych nie należy, więc zapewne pomysłu nie było.
W tym odcinku, pt. "Nibylandia, czyli wszystko jest możliwe" też nie zamierzaliśmy brać udziału, ponieważ w trakcie jego trwania Miś nie przejawiał ochoty w działaniach możliwie niemożliwych. Do Nibylandii się nie kwalifikował.
Ale co to?
Jednak mała relacyjka będzie.

środa, 4 czerwca 2014

Lubimy prezenty

Wczoraj Miś miał Dzień Dziecka. Taki od Dziadkowy.
Już pomijam fakt, że gdy widzi Dziadka to pieje z zachwytu. Jednak gdy zobaczył prezent, który Dziadek mu sprezentował, zapiał jeszcze bardziej.
Jest to zestaw klocków Lego Duplo. Takich z ciuchcią i torami.
Rozłożyłam więc małemu wersję mini na stoliku by się nacieszył. Skubany wiedział nawet gdzie trzeba nacisnąć by pociąg ruszył. A jak się przy tym zacieszał :)