poniedziałek, 23 czerwca 2014

Powroty, hej powroty...

Pamiętam ten dzień jak dziś.
To była sobota. Ranek.
Na każdym z trzech testów pojawiła się ta druga kreseczka. Nie skakaliśmy z radości, bo chcieliśmy poczekać na potwierdzenie od lekarza.
Już w poniedziałek stawiłam się u swojej pani doktor (teraz już wiem, że nie była ona dobrym wyborem).
Potwierdziła to, co już wiedzieliśmy od soboty.
Wypisała kartę ciąży, dała skierowanie na USG i zleciła badania.
I tak się zaczęła nasza przygoda z Kropkiem.

Zabawnie było, gdy dzwoniłam do rodziców by im powiedzieć.
W tym samym czasie moja Siostra również była w ciąży.
Dzwonie do Mamy. Odbiera Siostra (siedzą razem i plotkują ;P ):
- Hej, gdzie mama?
-No cześć, zaraz przyjdzie, poszła się przespacerować. Na plaży siedzimy :)
-To fajnie. Wiesz, co? Byłam dziś u lekarza. Będziesz ciocią! Ale mamie sama chce powiedzieć.
-Ale super! O, mama wraca.
Mama przejęła telefon.
-No cześć Karolciu, co tam?
-A nic, tak sobie dzwonie. W pracy jestem, mam przerwę.
-A to fajnie.
-A wiesz, że będziesz babcią?
-Tak, wiem. - cisza. Mama milczy, ja milczę. -Drugą??-ha, zaskoczyła :)
-Tak, drugą!
I na tym zakończmy naszą wymianę ochów i achów.
Dzwonie do Taty.
-Cześc tata, wiesz, będziesz dziadkiem. - zagaduję.
-Tak, wiem. - czy Oni się umówili, myślę.
-Po raz drugi będziesz dziadkiem!
I ponownie pominę wszystkie zachwyty.


W 13tc doktorka stwierdziła (na podstawie zdjęcia z USG i fachowego opisu), że mam przodujące łożysko i zaleciła leżeć. Zapytał jeszcze czy wypisać zwolnienie ma od dziś, czy od jutra. Zawahałam się.
-To może od jutra?- zapytałam - To bym dzisiaj mogła w pracy na spokojnie wszystko przekazać.
-Jak pani chce! To pani dziecko! To bardzo poważna sprawa! Chce je pani mieć czy nie?! - nawrzeszczała na mnie.
Łzy stanęły mi w oczach i tylko szepnęłam, że od dziś to zwolnienie. Wypisała.
Był 26 września.
Weszłam do biura, podeszłam do szefowej i położyłam jej na biurku zwolnienie.
-To ja się spakuje- powiedziałam.
-Co się stało?
-Musze leżeć.
I tak zaczęła się moja przerwa w pracy.
Z początku nawet liczyłam, że w jakiś magiczny sposób doktorka zdecyduje się na nieprzedłużenie zwolnienia i będę mogła wrócić jeszcze przed rozwiązaniem. Ale nie.
Po dwóch miesiącach, po kolejnym badaniu USG, okazało się, że łożysko jest już w dobrej pozycji ale do pracy wrócić nie mogę.

I tak mijały miesiące, brzuch rósł, Kropek stawał się małym człowieczkiem, aż przyszedł ten dzień.
Pojawił się w naszym życiu On. Łukasz.
Mijały kolejne miesiące, Miś rósł radośnie. A mnie powoli dopadała tęsknota za pracą.
Misiu skończył rok, macierzyński się skończył ale musiałam wykorzystać zaległy urlop. I pobyt w domu się przedłużył.
Czym bliżej było do dnia ostatecznego powrotu, tym bardziej chciałam zostać z Misiem w domu.

3 dni zabrakło by było równe 21 miesięcy odkąd po raz ostatni byłam w pracy.
Dziś był ten pierwszy dzień po długiej przerwie.
Straszne dziwne uczucie.
Wstać rano dlatego, że zadzwonił budzik a nie płacz dziecka. Szykować się, pakować jakieś żarełko, czekać na nianię.
Misiu w pierwszej chwili nie chciał ode mnie odejść. Po chwili dopiero zaczął się przemagać i zainteresował nianią. Mogłam się wymknąć z domu.

Marsz zajął mi jakieś 15 - 20 min. Całą drogę się zastanawiałam, czy ktoś już będzie? Przecież nie znam kodu do alarmu! I jak się okazało przed wejściem, do drzwi na korytarz również :D
Na szczęście była już szefowa. Przywitałyśmy się i pogadałyśmy chwilkę o pierdołkach. Następnie wskazała mi moje nowe miejsce.
Krótka prezentacja moich nowych obowiązków i już mogłam zaczynać. Gdyby nie...
Zawsze najdzie się coś takiego, co przeszkodzi w sprawnym działaniu. Nie mogło być inaczej i tutaj.
Po tak długiej przerwie moje hasło do komputera przestało działać. Musieliśmy zgłosić ten problem, by amerykanie mogli go naprawić. I może by naprawili, gdyby infolinia nie miała przerwy technicznej!
Jak się psuć to po całości.
Zatem co robiłam cały dzień? To co nie wymaga komputera. Porządki :)
Są pewne dokumenty które trzeba posegregować i podpiąć w odpowiednie teczki.
To właśnie robiłam.
Ale jutro - ostro działamy by pozbyć się niedogodności. No i w końcu muszę poznać tajniki obowiązków jakie spadną na mnie od przyszłego tygodnia, gdy kolega z działu wyjedzie na zasłużony urlop. Mam mało czasu, ale dam radę.

Dobranoc Kochani i trzymajcie za mnie kciuki :)

Ja również trzymam mocno kciuki, za pewną osóbkę, która jutro dowie się o swoim być albo nie być, w nowej pracy :)

3 komentarze:

  1. ja za tę osóbkę też trzymam kciuki :) A Tobie gratuluje powrotu - wiem , jakie to mieszane uczucia - i cieszyć się z powrotu " do dawnego świata" i martwić się zostawianiem dzidzi

    OdpowiedzUsuń
  2. nie pomogły, bo ta osóbka znów jest bezrobotna :*

    OdpowiedzUsuń