Ostatnie trzy dni spędziliśmy swój czas wolny na działce. Ślubny harował jak dziki osioł, Misiu odkrywał uroki ziemi a ja? Pilnowałam by młodzieniec nie zaczął badać tejże ziemi organoleptycznie. Hitem sezonu okazała się konewka :)
W czwartek pisałam, że wybieramy się do logopedy w ramach akcji "Dwa słowa na dwa lata to o 270 słów za mało". Byliśmy, zostaliśmy poobserwowani i jesteśmy zadowoleni :)
Oczywiście Misio swoją aparycją oczarował Panią od samego progu. Gdy tylko wszedł swoim pewnym i zarazem chwiejnym krokiem, skradł Kobiecie serce, hihihi.
Kilka pytań dotyczących ciąży i chorób w rodzinie.
Misio wałęsał się po pokoju i stroił miny do lustra.
Jak tylko padło pytanie, jakie zna słowa, Misiek zaczął się popisywać. Rozgadał się jak nigdy. O dziwo, dało się rozróżnić pojedyncze słowa, m.in. lala, dziadzia, tata.
-Pokarz dziecinko języczek- poprosiła Pani.
Pokazał! A mi pokazuje tylko wtedy, gdy proszę go o buzi ;)
Ogólny wydźwięk wizyty był pozytywny. Dostaliśmy zadanie na najbliższy czas - odstawić smoczek. Z tym niestety będzie ciężko.
Gdy wizyta dobiegła końca, pojechaliśmy na spotkanie Brygady Rodzica, które odbywa się co piątek w jednej z gdyńskich bibliotek. A tam, prawdziwy rarytas :) Wierszyki Masażyki z Agatą Półtorak. Dzieci chętnie poddawały się wszystkim zabiegom, jakie tylko Pani Agata zarządziła. Zawijanie w chusty, łaskotki, drapanki, głaskanki. Jednym słowem dużo dotyku :)
Małemu się podobało, jednak pod koniec już tak marudził i się słaniał, że postanowiłam wrócić do domu.
Kwiaty pochodzą z działki, rybki made in China for IKEA :) |
Aby nie trzymać Was już dłużej w niepewności. Oto dzieło mych rąk.
Koszt materiału 19.99 pln |
Haha, ja stawiałam na sukienkę ;-) też byłaby fajna :-) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńMuszę poważnie przemyśleć tę opcję :)
Usuń