poniedziałek, 6 stycznia 2014

No i przypałętało się...

...choróbsko.

Miś zakatarzony, z gorączką, płaczący, bez energii ale za to z apetytem i bardzo śpiący.
A że święto mamy to przychodnia nieczynna. Lecimy więc z Ślubnym na pogotowie, a tam starszy Pan doktor w gabinecie.
Obejrzał Misia w miarę dokładnie (na ile mu Miś pozwolił), osłuchał, zajrzał do gardła, zajrzał do ucha...a to nie ta bajka ;)
W każdym razie stwierdził, że:
- Są dwie metody postępowania. Podać antybiotyk albo go nie podawać. - Matce ciśnienie drgnęło, Ojciec skonsternowany. - Jak nie podamy antybiotyku to choroba może się rozwinąć ale nie musi. Z drugiej strony musimy zadbać by do oskrzeli nie dotarło bo u Maluszka czysto. Gardło czerwone. - dalej rozmyślna.
Już zaczęłam go podejrzewać, że to tak do siebie i nie zauważył że na głos myśli swoje wypowiada.
- To ja zapisze antybiotyk - postanawia - No i toaletę noska należy robić, wie Pani jak? (Wiem) I lekarzowi w przychodni pokazać. A gorączka jak nie będzie przekraczać 38st. to nie zbijać.

Aha.
To leczymy, lecz jednak trochę zbijamy.

2 komentarze:

  1. hmmm..
    tez troche na wyrost ten antybiotyk, tak jak u nas kiedys,,
    Ci na pogotowiu tak lubią chyba..
    a podajecie już?
    Może się wstrzymaj..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy dziś w naszej przychodni. Pani doktor przychyliła się do decyzji doktora z pogotowia. Antybiotyk mamy stosować do poniedziałku i wtedy też przyjść na kontrolę. A choroba ewoluuje - zniknął katar i gorączka a pojawił się kaszel :/

      Usuń