wtorek, 14 stycznia 2014

Szydełko, odwiedziny i dużo śmiechu

Dzień zapowiadał się różowo i w zasadzie taki był :)


Miś radośnie po przebudzeniu uznał, że skoro on nie śpi to Matka tym bardziej nie powinna - zapukał zatem dyskretnie w ścianę. Nic. No to głośniej. Nic. Wraz z potężnym waleniem pojawiły się bojowe okrzyki.
No dobra, niech będzie, już wstaję.
Była 9 rano.
Wchodzę do misiowego pokoju i co widzę? Syn stoi twarzą do ściany w swoim łóżeczku i bije zebrę po nosie (taka naklejka ścienna). Odwraca głowę, zauważa mnie i piękny uśmiech ukazuje się moim oczom :) Chwilę potem cały się odwraca i wyciąga rączki do góry. A paluszki zginają się w sposób idealny do "papa".
No to biorę go na ręce i idziemy na rytuały toaletowe z ubieraniem.
Zabawy podłogowe, jak zwykle przebiegały radośnie, głównie na burzeniu tego co Matka poskłada.
Gdzieś w okolicach godziny 13 przyszły z wizytą dwie cudowne kobitki. 9 miesięczna Joasia i jej Mama Kasia. Joasia wprawdzie uznała, że sen jest dobry na urodę więc sobie pośpi. W związku z tym Miś musiał trochę poczekać na kompankę do zabawy.
   ***Kasiu, zapomniałaś śnieżynki***
Matki sobie pogadały, Miś najadł się herbatników, a gdy Joasia się obudziła, Miś nie odstępował jej na krok. Był bardzo nachalny w swoim umiłowaniu do kontaktów między dzieciowych. Joasia, z racji że gościła u nas po raz pierwszy, czuła się troszkę nieswojo a tu jakiś facet pcha swoje palce do jej oczu, ciągnie za włosy, szarpie za ucho, popycha i w dodatku zanosi się przy tym śmiechem. Toż to skandal!
Jak to określiłam - rośnie nam mały potworek, który cieszy się z ludzkiego nieszczęścia. Fe, Misiu!

I tak sobie dzieciaczki rozmawiały


A co tu mamy?
A że Matka kiepskim jest fotografem, to widać po zdjęciach ;)
Po wizycie Matka wzięła się za szydełko. Wymyśliłam, że zrobię dużo śnieżynek. Po co, to jeszcze do końca nie wiem ale mam plan! Niecny! Jaki? Dowiadujcie się :)


Mała próbka tego co będzie - tu w kolorze błękitnym

4 komentarze: