Żaglowiec zaczęłam gdzieś w okolicach Grudnia'12-Stycznia'13i jak widać utknęłam. Będąc pensjonariuszką na oddziale patologii ciąży w gdyńskim szpitalu nadrobiłam trochę nieba, wśród ochów i achów pań położnych i innych podobnych mnie pań. Jednak od 28 Marca, kiedy to na świecie pojawił się Junior, nie zrobiłam ani krzyżyka. Może w końcu to nadrobię?
Co do misiów to historia z goła inna. Nie miałam zamiaru w ogóle ich robić. Rozpoczęła moja Mama i miały być prezentem na pierwsze urodziny mojej Chrześnicy. Niestety Mama zmarła we wrześniu, ja postanowiłam misie dokończyć i nie udało mi się przed Listopadem. Wierze, że przed Gwiazdką się uda.
Takie same misie zrobiłam, jak byłam w ciąży;) Teraz leżą i czekają na lepsze czasy, to znaczy kiedy M. zawiezie je do oprawienia;)
OdpowiedzUsuńTe misie to właściwie już drugie w naszej rodzinie. Jedne są u nas, oprawione - naszemu Misiowi Babcia zrobiła zanim się urodził, a te sama robię jak już wspomniałam dla córeczki mojej siostry.
Usuń