poniedziałek, 3 lutego 2014

Pociąg relacji Elbląg-Gdynia-Elbląg i Zielona Góra-Elbląg-Gdynia-Zielona Góra

Zainteresowani relacją?

Od czwartku urzędujemy z Misiem samotnie w domu. Wspominałam.
W sobotę odwiedziła nas Anetka. Również wspominałam, że tak miało być. Było.
Zajechała do Gdyni przed południem. Urządziłyśmy sobie małe zakupy spożywcze. Następnie udałyśmy się do pasmanterii "Jola". I chyba to był mój błąd. Dostałam oczopląsu. Zdecydowanie takich sklepów odwiedzać nie mogę. Tasiemki, guziczki, wełny, druty, szydełka, muliny i duperele. Wszystko co potrzebne do ogólnopojętego rękodzieła. Raj dla osób podobnych mnie z zainteresowania.
-Zrobisz mi komin?- zapytała Anetka
-Ta, jasne. Kup tylko wełnę.
Kupiła. A ja druty, takie grubsze bo nie miałam.
Poszłyśmy dalej. Sklep z tkaninami "Bławatek".
-Potrzebuję wypełnienia do maskotek.- rzucam w progu.
-A tu, proszę, jest. - pani wskazuje paluszkiem.
-Po ile?
-10 zł/mb
-To poproszę 5 metrów.
Pani wzięła belę z materiałem. Zaczęła odmierzać. Zaczęło się tego robić coraz więcej i więcej...
-To niech będą 4!
Pani skończyła, odcięła i zaczęła zwijać. Chyba przegięłam bo to była wielka kupa wypełniacza. WIELKA!!
Gdzie ja to schowam??
No tak, skoro to wypełnienie to może wykorzystać je szybko do tego, do czego zostało stworzone?
Owca zdecydowanie wymaga wypełnienia.
Ciągle ją szyję. Jak skończę to od razu się pochwalę.
Wracając do soboty.
Poz zakupach pojechałyśmy na dalsze zakupy :) Z początku nikt niczego kupować nie chciał, ale jakoś tak się zawsze składa, że gdy się już jest w C.H. to coś się kupi. Ja kupiłam dla Dziadka przydatny prezent, który wykorzysta podczas najbliższego rejsu.
No i kawusia! Fajnie było sobie posiedzieć i pogadać w przerwach między zabawianiem Misia.
Powrót do domu. Nie wnikając w zwykłe domowe rzeczy, które zawsze trzeba zrobić, zasiadłyśmy na kanapie. Było około 20 jak Misio poszedł spać a my zaczęłyśmy plotkować. Starym zwyczajem o wszystkim i o niczym. W TV leciały jakieś filmy - nie specjalnie nas zainteresowały. Zleciało nam tak do 2 (?), może. A o 6 pobudka. Miś zgłodniał. Zjadł i poszedł spać dalej. Ostateczna pobudka, przed 9.
Nastała niedziela.
Anetka musiała wracać, więc jak tylko odstawiliśmy ją do dyliżansu to rozpoczęliśmy oczekiwanie na przyjazd Dominiki i jej rodziców.
Gdy tylko dotarli, spędziliśmy razem trochę czasu. Było bardzo miło. Był i obiad. W najbardziej obleganym lokalu w całym trójmieście - tak myślę. Ale było smacznie - idealna rekompensata długiego oczekiwania.
Rodzice wrócili do domu a Dominika została :)
Planujemy odwiedzić kilka miejsc w tym tygodniu. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

A Miś jest zachwycony! Ma kompana do zabaw. Kolejnego kompana!

Bo oczywiście najważniejszym, z doskoku, jest Bartek. Chłopaki widują się regularnie, bo matki muszą poplotkować :D
Dziś też się widzieliśmy. Cel: odmienić nieco wizerunek Bebusiowej Matki. Rezultat: Chyba udany bo Matka zadowolona :)
Polecamy się na przyszłość :)
W drodze do domu Miś padł i w domu spał dalej.


2 komentarze:

  1. Ale słodko padł! :-)
    Oj tak, zadowolona żem! :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawam tej owcy. I tej produkcji maskotek z takiej masy wypełnienia! Pozdrawam!

    OdpowiedzUsuń